Obserwatorzy

czwartek, 31 sierpnia 2017

227. Trzecie podejście.

Kiedyś, kiedyś kupiłam szmaragdowy Jean YarnArt-u. Najpierw powstała ażurowa letnia bluzka. Nawet trochę w niej chodziłam...
Ponieważ włóczki kupiłam więcej i zostało mi 2 motki, to wymyśliłam sobie, że tę letnią bluzkę przerobię i dodatkowo wykorzystam te zalegające motki.
Jeszcze zimą coś tam nadłubałam. Miało być na kształt  Sea Nymph, czyli przód i tył gładki, a rękawy ze wzorkiem. 


Nie spodobało mi się i sprułam. W tak zwanym między czasie powstawały inne rzeczy, a ten szmaragd leżał mi na wierzchu jak wyrzut sumienia...

W końcu i na tę włóczkę przyszła pora - wymyśliłam co ma z niej powstać. Koncepcja się zbytnio nie zmieniła - ażur na rękawach został :). Jestem już na etapie rękawów.



Ale i tak wakacje upłynęły pod kątem malowania. Zniszczone sosnowe szafki nocne zyskały nowy wygląd. Kończę malować komodę.

 



 

A ponadto z Małżem każdą wolną chwilkę spędzamy jeżdżąc na rowerach. Przez wakacje zrobiliśmy prawie 600 km, mając w zasadzie tylko max 1,5 godziny dziennie (nie licząc sobót i niedziel) - tyle co po pracy, ogarnięciu dzieciaków, chałupy itp. 

O ile nie pada i nie grzeje za bardzo.
Głównie jeździmy po lesie i zdarza się bonus w postaci m. in.:
- czapli
- sowy
- że o innych ptasiorach nie wspomnę
- kuny
- zająca
- lisa
- saren
- oraz niezliczonego mnóstwa much :)

Raz jeden udało się wyciągnąć telefon i zrobić zdjęcia...


 
... ale tylko trzy... Na czwartym już go nie ma...