Obserwatorzy

środa, 6 kwietnia 2016

192. Przerywniczek taki...

W ramach odskoczni od szarego zwyklaka z porażkową kontynuowałam chustę zaczętą chwilę temu...Jak kupowałam włóczkę, to byłam nią zachwycona... Teraz zachwyt mi przeszedł....

Początek na drutach 3,5...




Ażur 3,75...kolorystyka jakoś taka dziwna...i ten najjaśniejszy różowy - do niczego... Ażur też miał inaczej wyglądać. Uznałam, że coś jest nie tak i chyba będę pruć...


ale za nim zaczęłam pruć, doszłam do tego momentu:


hmm łagodne przejście kolorystyczne to to nie jest... Sprułam. Wszystko.
Zaczęłam na większych drutach - 3,75. Wyszło lepiej, wycięłam ten najjaśniejszy róż (myślałam, że cały, ha ha ha)...




Sprułam po raz drugi... Ponieważ włóczka ma w składzie moher (niewiele co prawda, ale jednak...), to trzecie prucie na dobre by jej chyba nie wyszło. Odłożyłam. Poczułam się jak pod ścianą.. duże nadzieje na początku i wielkie rozczarowanie obecnie. Musiałam przemyśleć temat. Przewinęłam motek, uznałam, że gładka część podstawowa w tej wersji kolorystycznej wygląda, co tu ukrywać - dość kiepsko, że musi coś się na niej zadziać, coś co choć trochę odwróci uwagę od kolorystyki.


Zaczęłam jeszcze raz, trochę inaczej




Na razie jest tyle. Włóczkę trochę podrasowałam, ten wycięty róż dałam na początek i nie ma takiego idiotycznego (dla mnie) przejścia kolorystycznego....
Co dalej - myślę. Chyba będzie jakiś ażur - koronka, ale to się jeszcze zobaczy... Na moje nieszczęście nie bardzo pamiętam, czy dalej nie było jakichś niespodzianek "z cieniowaniem".

Czytam Miłoszewskiego "Uwikłanie". Miałam co prawda niejasne wrażenie, że już to czytałam, ale każda strona jest nowością... Skleroza?