Obserwatorzy

czwartek, 28 maja 2015

177. Trochę mnie nie było...

No cóż, jak w tytule, trochę mnie nie było.... Ostatnie dwa miesiące w pracy były bardzo ciężkie. Zmiana szefostwa, współpracowników, obowiązków.... niemal wszystkiego. tylko pracodawca został ten sam. Mam tylko nadzieję, że to już koniec tak drastycznych zmian.

W tym czasie robótkowo trochę się działo.

Dokończyłam wreszcie zielony sweterek bez rękawów dla Młodej (czy ja go przypadkiem nie pokazywałam?):



dodatkowo - fioletowo- biała czapka do zimowej kurtki (już na przyszły sezon)





 Najdłużej zajęło mi pochowanie kilku nitek i przyszycie guzików :)

 Z włóczki SALSA miałam zamiar zrobić sweterek dla siebie - od góry....


 i nawet zamiar powoli wcielałam w czyn... jak widać dawno temu to było, bo czytałam jeszcze "Granatową krew" ...,


 

ale źle podzieliłam i wszystko poszło do prucia.... Nawet zaczęłam robić od początku, ale zupełnie inaczej, bo od dołu. Zdjęć nie mam.

A teraz aktualnie na tapecie - wiosenny sweterek dla Młodej, ależ te dzieci rosną!!! Też robiony od dołu.


Czytam oczywiście kryminał - Louise Penny "Martwy punkt". Ciekawy, trochę zaskakujący.



W Three Pines, malutkiej wiosce pod Montrealem, zostaje zabita miejscowa emerytowana nauczycielka. Wszyscy zgodnie sugerują wypadek na polowaniu, ale inspektor Gamache podejrzewa, że wśród sielskiej przyrody kryje się coś o wiele bardziej złowieszczego. Powoli wychodzą na jaw głęboko skrywane sekrety izolowanej społeczności małej górskiej osady...





 Muszę poszukać czegoś jeszcze tego autora. Podobno jest cała seria książek o inspektorze Gamache'u.